Forum MN Strona Główna MN
Forum Literacko-humanistyczne.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Naruto - Hinata, Kiba i Shino w łapskach Orochimaru.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum MN Strona Główna -> Fanficki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Makaroniara
Gryzipiórek



Dołączył: 20 Wrz 2010
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szczecin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:54, 18 Paź 2010    Temat postu: Naruto - Hinata, Kiba i Shino w łapskach Orochimaru.

Tak wiem. pełno błędów, mało opisów. Trochę to stare (ma około pół roku), ale postanowiłam dodać. Może ktoś mi podpowie jakby to wszystko ładniej wyglądało? Wink
Pomysłu na tytuł w ogóle nie miałam. Forma jest taka, a nie inna ponieważ to było pisane na blogu. Było to podzielone chyba na 6 części. już nie pamiętam. Miłego (Yhym.. Jasne..) czytania. Wink

Budzik. Yhhh... Kolejny nudny dzień... Słonko świeci, ptaszki ćwierkają... Kogo to obchodzi... Idę spać...
------
-Hinata! Wstawaj! - Jakiś głos budził mnie z błogiego snu. - Miałaś iść na trening z Kibą i Shino!
- Yh.. Co? Ah.. Trening! Dzięki Neji... - Wstałam i przeciągnęłam się ospale. Złapałam za kosmetyczkę i poszłam do łazienki.
Umyłam się, ubrałam w czyste ciuchy i wyszłam na umówione miejsce treningu. Nikogo jeszcze nie było. Cóż... Pewnie zaspali. Pomyślałam.
Nagle z dość bliska było słychać świst kunai lecącego w powietrzu. Jeden skok i już byłam bezpieczna, ale tylko pozornie... Z różnych stron zaczęły nadlatywać kunaie, shurikeny i inne bronie miotane. Kilka uników, podskoków, niewielkie zadrapanie na przedramieniu. To nie jest w stylu Kiby i Shino... Oni puszczają, co najwyżej, 4 kunaie... BYAKUGAN! Gdy uruchomiłam Byakugana dostrzegłam nie jedną, nie dwie, nie trzy postacie... Było ich z dziesięciu. Wyglądali na sługusów Orochimaru.
- He he he... Kogóż my tu mamy? - Uśmiechnął się pogardliwie. - Użytkowniczka Byakugana... - Orochimaru wydawał się być pewny siebie... Zbyt pewny... Po tych wszystkich treningach mam szanse z jego sługusami.. Ale czy z samym Orochimaru? Pokręciłam głową jakbym chciała pozbyć się czegoś z głowy. Przybrałam pozycję bojową.
-Kabuto!
-Tak panie Orochimaru? - Okularnik podszedł do niego i delikatnie się skłonił.
-Zajmij się nią - Wskazywał prosto na mnie. To na pewno nie wróży nic dobrego.
- Jak pan sobie życzy... - Uśmiechnął się. Powoli zaczął do mnie podchodzić. Zrobiłam dwa długie kroki w tył.
Kabuto aktywował moc. Moc, która mogła mnie unieruchomić... Zaczął biec. Dwa kroki w tył, wskok na drzewo. Trzeba jak najszybciej znaleźć chłopaków... Skok... Z jednej gałęzi na drugą... Kabuto tuż za mną... Nie... Nie dam rady uciec.. Zatrzymałam się i odwróciłam używając Byakugana.
- O proszę... -Znów ten jego chamski uśmiech - Gołąbek złożył skrzydełka... Zaraz się z tobą policzymy.
- W innym życiu..
Czekałam na pierwszy ruch. Żeby on zaatakował pierwszy. On wyraźnie czekał na to samo z mojej strony Cholera! Nie będzie dobrze... Nie wytrzymał w bez ruchu, podskoczył na gałąź wyżej i zaczął biec. Unik. Mały włos a miałabym zablokowaną prawą rękę. Bieg, podskok i uderzenie Kabuto w lewe ramie nie sprawiło mi problemów. Co...? Kabuto rozpłynął się w powietrzu. To.. był klon?
- Dobra... Koniec zabawy w kotka i myszkę - Uśmiechną się po raz kolejny i wymierzył we mnie kunaiem.
Przesunęłam się kawałek w bok żeby uniknąć ciosu. Bach! Następny kunai... Lecą z różnych stron... Klony... Czy on myśli, że jestem taka głupia? Wtem zauważyłam chakrę... długie, wąskie paski.. DOCZEPIONE DO KUNAIÓW! To pułapka! Myśl Hinata, myśl.
- Hyaa...
Pociągnęli za sznurki unieruchamiając mnie. Ciężko było mi oddychać. Czułam, że słabnę. Głowa opadła.
- Te linki wyłapują chakrę z przeciwnika. Już się nam nie wymkniesz. Podszedł, uderzył ręką prosto w serce i unieruchomił. Przez bak chakry odpłynęłam na dobre...
-------
Obudziłam się w zimnej celi... Związana i bez siły, ale chociażby mogłam juz się ruszać i czułam ze w moich żyłach znów płynie chakra.
- Tu go wrzucić!
Usłyszałam głos Kabuto i otworzyły się drzwi do mojej celi. Wrzucili przez nie Kibę. Śpiącego. Pewnie użyli na nim tego samego triku.
- A co z tym od owadów?
Usłyszałam drugi głos. Czy oni mówią o Shino? Wrzucili jakieś ciało w płaszczu. Tak.. To na pewno Shino... Teraz należy poczekać.. Aż się obudzą... Wtedy obmyślimy plan ucieczki...
Siedziałam tak może jeszcze z godzinę, dwie próbując uwolnić się w więzów. Cholera… Jeszcze trochę… Tak! Udało się! Więzy puściły. Chciałam złapać za kunaia, żeby uwolnić nogi, ale zabrali mi wszystkie bronie. Dobra.. Trzeba się jeszcze trochę pomocować z tymi linami. W tym momencie Kiba się obudził. Był trochę zdezorientowany, ale poza tym nie wyglądał jakby coś mu dolegało.
- Hymm…? Gdzie ja jestem? Co się stało?
- Cóż… Przyszłam troszkę wcześniej na trening i Orochimaru ze sługusami wpadli na mnie przypadkiem… Albo na nas czekali.
- My zobaczyliśmy okularnika i ciebie u niego na ramieniu, więc ruszyliśmy, ale zaatakowali nas od tyłu. Lina zabierająca charę. Stara sztuczka. Cholera!
- Trzeba było powiadomić Trzeciego!
- Pomyślałem o tym. Nie brakuje ci tu czegoś? A raczej kogoś?

Rozejrzałam się po celi. Dojrzałam każde zabrudzenie, każdy ślad krwi na ścianie. Małe szpary. Może nimi przeciskają się węże? Widziałam Kibę siedzącego naprzeciwko mnie i śpiącego ciągle Shino. Zaraz!
- A-Akamaru! Wysłałeś go? Oh… Już myślałam ze nikt nigdy się o nas tu nie dowie…
- Ma się ten łep – chciał puknąć się w głowę, jednak coś mu przeszkadzało. – Hinata.. Mam prośbę.. Mogłabyś rozwiązać mi ręce? – Zapytał z lekka rozbawiony.
- H-hai! – Uśmiechnęłam się nieśmiało i zaczęłam odplątywać więzy, którymi Kiba był związany. Pół godziny trudu i mógł już swobodnie ruszać rękoma.
- Arigatou. Teraz trze obudzić Shino…
- Ja nie śpię – Głos wydobył się spod ciemnego płaszcza.
- Shino! Żyjesz! – Krzyknęłam uradowana, że nikomu nic poważnego się niestało.
- Tak. Bo czemu by nie. – Przewrócił się w naszą stronę i usiadł. –Może wam jakoś pomóc? – Z jego rękawów wysypały się całe chmary robaków. Podpełzły do więzów na nogach i w mniej niż 10 minut wszyscy byli wolni.
- Dobra… Teraz wystarczy otworzyć te drzwi. Hinata, Kiba. Zostawiam to wam.

- Byakugan! Pusto.. Nie! Ktoś idzie w tą stronę. Wygląda na kogoś w naszym wieku. Przygotujmy się lepiej…
Drzwi otworzyły się i wszedł nimi kruczowłosy chłopak w niebieskim T-shircie i białych ¾ spodenkach. Nie miał opaski na czole. To był…
- Heh…, kogo my tu mamy… Hinata… - podniósł głowę i uśmiechną się chamsko. – Nie wierze ze dałaś się tak łatwo pokonać. – Zarechotał – nawet ty Kiba… Brak mi słów. Ach i jeszcze coś. Orochimaru was wzywa. – Uśmiechnął się znowu i wyszedł.
- Ehh.... Ten Sasuke.. Że Naruto chce go przytargać z powrotem do wioski… - zaczął Kiba
- Tak czy owak... Sasuke to jego przyjaciel… A przyjaciół się nie zostawiam.. – Powiedziałam nieśmiało, po czym otworzyłam drzwi, aby wyjść na korytarz.
- Gdzie ty idziesz?
- Wzywa nas… Wole tam pójść niż zginąć.
Chociażby dla ciebie Kiba…Dodałam w myślach i rozejrzałam się. Ściany były pokryte pomarańczową gliną. Były tu też ślady walki. Wielu walk. Nie byłam pewna gdzie prowadzi ten korytarz. Poszłam kawałek przed siebie. Usłyszałam głos zamykanych drzwi. Obróciłam się i zobaczyłam Kibę i Shino idących za mną.
- Nas się nie pozbędziesz – Uśmiechną się do mnie Kiba. Odwzajemniłam uśmiech nieśmiało, jak to mam w zwyczaju.
Szliśmy jakieś 10 metrów. Tam zobaczyliśmy rozdwojenie drogi.
- Ja pójdę tędy. W razie czego was zawołam.
- Nie! Sama nie pójdziesz! – Przerwał mi Kiba.
- Czemu nie? Mam Byakugan. W razie czego zrobię dziurę w ścianie przez którą ucieknę.
-Ale…
- Kiba.. Daj spokój.. Miała już taki trening i wie, jaka jest siła przeciwnika.. Daj się jej wykazać - przerwał mu Shino. – Idź Hinata. My spenetrujemy ten tunel. Daj z siebie wszystko.
- Hai! – Powiedziałam i pobiegłam w ciemny tunel.
-----------
Biegłam tak niecałe 100 metrów, gdy kogoś zobaczyłam. Złapałam za pochodnie, która paliła się obok i podeszłam do owej osoby. Zauważyłam, że jest ich tam więcej. Gdy byłam wystarczająca blisko zamurowało mnie. To były ciała Shinobi z Konochy...

Ohh... Widzę, że już znalazłaś naszych pupili- Kabuto jak zwykle miał na twarzy ten uśmiech.- Możliwe, że wkrótce z kolegami tu dołączycie... - podszedł od tyłu i złapał za ramie. Z przyzwyczajenia chciałam sięgnąć po kunaia, ale niestety niemiałam broni.
-Spokojnie... masz - okularnik podał mi moją pochwę z bronią. - Baw się dobrze... - z ciągłym uśmiechem na ustach osunął się w cień.
Shimmata! Ciała jedno po drugim zaczęły ożywać. Chcąc zobaczyć ich siłę, rzuciłam w nich kunaiem. Jednemu z nich odciął rękę jednak szybko ona odrosła.
- HINATA! Prosto w serce! - Usłyszałam głos Kiby zza ściany, a następnie odgłosy Gatsugi.
Niewiele myśląc wycelowałam prosto w serce. Tak... Udało się. Jednak.. Jest ich za dużo abym dała sobie radę rzucając pojedynczo... WIEM!
-Byakugan! Sześćdziesiąt cztery uderzenia! Shuriken!
Coraz szybciej zaczęłam tworzyć dookoła siebie siatkę chakry. Chwilę później za wszystkich stron zaczęły wylatywać Shurikeny. Dobra... Został jeden. Rzuciłam w niego shurikenem jednak odbił się. Shimmata...
Uznałam, że w walce na odległość nie mam szans. Uruchomiłam Byakugana. Podbiegłam kawałek i uderzyłam. Jeden szybki unik i przeciwnik stał za mną. Uderzył mnie. Czułam ze było to z użyciem chakry. Upadając podstawiłam 'haka' przeciwnikowi. Również upadł. Szybko wstaliśmy. Jednak zdążyłam tym razem uderzyć w serce blokując jego chakrę. Uderzałam 5 minut szybkimi, zdecydowanymi i krótkimi ruchami. Przeciwnik leżał.

Powoli się uspokoiłam. W tym momencie Kiba przebił się Gatsugą na mój stronę.
- Kiba! Shino! - Krzyknęłam uradowana.
- Hai! Jesteśmy! - Odpowiedział uśmiechnięty Kiba poprawiając opaskę.
- Tam był ślepy zaułek... Ta droga powinna być poprawna - Shino, jak zwykle, dodał bez jakichkolwiek emocji.
Ruszyliśmy przed siebie. Za około 400 metrów ujrzeliśmy duże, ciemne, drewniane drzwi.
Ledwo podeszliśmy drzwi same się otworzyły.
- To chyba tutaj.. - Powiedział Kiba.
Powoli, przygotowani w razie nagłego ataku weszliśmy do ciemnej komnaty. Był to pięciokątny, wysoki pokój. Na ścianach wisiały po jednej pochodni, a tuż naprzeciwko wejścia stał fotel Orochimaru.
- A więc jednak przeżyliście? - Orochimaru był wyraźnie zadowolony. - W takim razie możecie wracać do celi. Jeszcze się was wykorzysta. Kabuto! Sasuke! Zaprowadźcie naszych dobrych znajomych powrotem...
- I co? Tylko tyle? Chciałeś żebyśmy tylkoo... - Shino zasłonił Kibie usta.
- Przestań... - odpowiedział spokojnie i puścił.

Kabuto i Sasuke podeszli do nas. Okularnik splątał najpierw Kibę, a potem Shino swoją liną zabierającą chakrę.
- Sasuke! Ty zajmij się tą od Byakugana
- Pff... - podszedł. Odruchowo się cofnęłam szykując kunaia. - Spokojnie... To cię nie skrzywdzę - wyjął ręce z kieszeni i wystawił je ku mnie. Wiedząc, że i tak nie ma szans podeszłam. Zupełnie niespodziewanie uderzył mnie w brzuch. Doleciałam aż do ściany
-Hinata! - Krzyknął Kiba.
-Morda. - Kabuto pociągnął za linkę, która ścisnęła Kibę w okolicy piersi.
- Trzeba się było nie rzucać.. - Młody Uchiha schował jedną rękę do kieszeni a drugą złapał mnie za bluzę.
--------------
Czułam palący ból na brzuchu, jednak bałam się spojrzeć. Chyba użył Chidori... Pomyślałam. Wrzucili nas do celi, uwalniając chłopaków z więzów i zamknęli. Złapałam się za brzuch.
-Hinata... Nic ci nie jest - dopytywał się Shino.
-Nie...Przeżyje...
Znów złapałam się za brzuch. Tym razem nie zawahałam się spojrzeć. Uff... Na szczęście to niebyło Chidori. Sasuke uderzył mnie chyba kunai'em. Przy użyciu chakry. Rana nie jest głęboka, ale boli jak cholera i ciągle krwawię.
- Może ich zapytać czy nie dali by jakiegoś opatrunku? - Zapytał Shino.
- Tak... I zmoczą go w jakiejś truciźnie. - Dopowiedział Kiba.
Przypomniałam coś sobie. Sięgnęłam ręką w stronę plecaka, który mi oddali. Wyjęłam z niego małe pudełeczko. Białe z czerwonym plusem.
- Masz Shino... Zapomniałam o tym... - Zasyczałam z bólu.
- Nic się nie stało. - Owadoznawca przykucnął przy mnie i opatrzył ranę. Poczułam się lepiej.
- Właściwie.. Ile oni nas tu będą trzymać? - Spytałam. W tym Momocie otworzyły się drzwi.
- Dopóki koleżanko nie wyzdrowiejesz. - Kabuto poprawił okulary. Podszedł do mnie i użył medycznego Nin-jutsu.- Czujesz jeszcze ból?
Pokiwałam przecząco głową.
- W takim razie cała trójka za mną.
Nie chcąc się narażać poszliśmy za okularnikiem. Znowu znaleźliśmy się w Sali Orochimaru. Kabuto popchnął nas do przodu. Zaskoczony Kiba prawie upadł.
- Więc wszyscy zdrowi? Wspaniale! - Wężowaty wydawał się być bardzo zadowolony. - W takim razie ma dla was zadanie. - Spojrzeliśmy na niego pytająco. - Macie... Sprowadzić tu bijuu. A mianowicie dziewięciu-ogoniastego lisa. Naruto Uzumaki.
Cofnęłam się dwa kroki w tył myśląc o tym ze miałabym sprowadzić na przyjaciela niechybną śmierć.

-Kabuto będzie was obserwował. Jeśli będziecie chcieli zwiać - zabije was. A teraz: ruszajcie.
***
Byliśmy już w połowie drogi do Konochy.
-Nie możemy ściągnąć na niego pewnej śmierci.. - Zaczął Kiba.
- Mam pewien pomysł.. - Powiedziałam nieśmiało.
-Naprawdę!? Mów Hinata! - Popędzał mnie szatyn.
- Więc... - Wzięłam głęboki oddech. - Możemy zrobić tak: powiadomić Naruto o całej sytuacji. Kiba.. Podszedłbyś do niego i powiedział, co, jak, gdzie, kiedy. Byśmy udawali ze walczymy a Naruto by się poddał. Udawałby nieprzytomnego. I w najmniej oczekiwanym momencie w siedzibie Orochimaru byśmy zaatakowali. Na określony sygnał.
-Hinata. Muszę przyznać ci rację. Ten pomysł jest naprawdę dobry... - Pochwalił mnie Shino.
-Tak! Jest genialny!
Dotarliśmy do głównej bramy wioski.
- Witajcie młodzi Shinobi. - Powitał nas strażnik.

-Tak, witamy. - Odpowiedzieliśmy i ruszyliśmy w stronę domu Naruto.
Zapukaliśmy do drzwi. Otworzył nam bijuu we własnej osobie trzymając w reku kubek z jakimś ciepłym napojem.
- Hymm? Hinata? Kiba? Shino? Co wy tu robicie?
- Cii.. - Kiba wepchnął go do środka, Shino zatkał mu usta a ja zamknęłam drzwi.
- Słuchaj uważnie! - Psowaty ściszył głos. - Zostaliśmy porwani przez Orochimaru. A teraz on chce abyśmy cię porwali. Kabuto będzie nas obserwował. Mamy plan. - Shino puścił już Naruto. - Powalczymy tak na niby. Po pewnym czasie się poddasz. Będziesz udawał nieprzytomnego. W takim stanie doprowadzimy cię do siedziby węża. W najmniej oczekiwanym momencie zaatakujemy.
- A... A jest tam Sasuke?
- Jest... Cały i zdrowy. Prawie. Nie zna już pojęcia przyjaźń... -Powiedziałam
- Jak to? - Dopytywał się blondyn.
- Czy przyjaciel uderzyłby cię kunai'em i z użyciem chakry, aby celowo zranić?
Naruto zamilkł. Widać, że się nad czymś głęboko zastanawia.
- Mogę powiadomić Sakurę?
- Niestety nie - Dodał Shino.
- Dobrze.. W takim razie udajmy się na pole treningowe? Tam poudajemy...
-------
- To jak? Kiba? Shino? Hinata? Gotowi? - Naruto jak zwykle pałał energią i optymizmem.
- Hai! -Odpowiedzieliśmy chórem i zaczęliśmy atak.
Kiba biegł z przodu. Naruto zaczął biec, ale wtedy Kiba podskoczył na górę i schował się w koronach drzew. Z Shino zrobiliśmy to samo. Blondyn wyglądał na zdezorientowanego.
- Gatsuga! - Krzyknął Kiba atakując Naruto.
- Kage Bunshi No Jutsu! - Dookoła Naruto pojawiło się około 100 klonów
- Byakugan! - Aktywowałam moc i znalazłam tego prawdziwego. Podbiegłam wyjęłam kunai'a z pochwy, zaszłam go od tyłu i złapałam tak ze kunai znajdował się blisko jego szyi.
- He? A-Ale jak? - Dopytywał się.
- Normalnie. - Odpowiedział Shino i „związał" go robakami.
- Misja zakończona? - Zapytałam
- Ależ oczywiście. - Okularnik wyłonił się spośród drzew. - Teraz za mną. Pan Orochimaru zmienił kryjówkę.
***
Dotarliśmy na miejsce. Tym razem kryjówka była całkowicie pokryta trującym bluszczem i otoczona drzewami. Gdzie niegdzie było widać kawałki kamienia, z którego zbudowano to miejsce.
Kabuto wystukał jakiś rym na drzwiach. Udało mi się go zapamiętać. 3 krótkie, 2 długie 4 krótkie dźwięki.
-Wchodźcie. - Okularnik pokazał gestem drzwi. Posłusznie weszliśmy. Kiba niósł na plecach Naruto, który udawał nieprzytomnego.- Tędy. - Kabuto wskazał kierunek.
Stanieliśmy przed drzwiami. Nie tak dużymi jak w tamtej kryjówce, ale równi wielkie. Te były z jasnego drewna nielakierowanego.
-Ohh.. Dobrą drużynę sobie upolowałem. - Orochimaru uśmiechnął się, po czym dodał. -Podejdźcie tu z nim. Cała czwórka niech tu się znajdzie. - Był wyraźnie zadowolony. Chyba jeszcze nie wiedział, co się kroi.
Podeszliśmy.
- Kabuto! Możesz odejść!
- Tak jest Panie Orochimaru. - Siwy zrobił krok do tyłu i już nie było go widać.
- A wy tu podejdźcie. Tak... - Zachęcał nas ruchem dłoni.
Podeszliśmy. Kiba położył Naruto na kawałku kamienia, który służył za blat. Orochimaru już się nachylał nad blondynem.
- TERAZ! - Wrzasnął brązowooki. Młody Uzumaki szybkim ruchem uderzył w szczękę „Węża". Na początku był lekko zdezorientowany, ale kiedy stanęliśmy w czwórkę gotowy do ataku...
- KABUTO! SASUKE! - Zakrzyknął Orochimaru. Pojawili się niemal natychmiast. -WY się nimi zajmiecie.
-Tak jest Panie Orochimaru. - Siwowłosy jak zwykle się skłonił i przyjął pozę gotową do ataku. Sasuke od razu rozpoczął atak.
-Hinata. Zajmij się Sasuke. - Powiedział Shino, spokojnie jak to miał w zwyczaju.
-Hai! - Odpowiedziałam. - Byakugan!­ -Teraz widziałam wszystko. -Kiba! Za tobą!
Zrobił unik i przyłożył klonowi Kabuto.
Sasuke aktywował Sharingana. Próbowałam się do niego zbliżyć, jednak wiedział, co mam w planach.
-Chidori!­ -Zaczął biec. Szybkim ruchem odskoczyłam w bok. O mały włos a bym się nie usmażyła.
- Tajiu Kage Bushin no Jutsu!­ - Usłyszałam głos Naruto i ze wszystkich stron otoczyły nas blondwłose klony
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum MN Strona Główna -> Fanficki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin